„Paweł Dygoń, wzięty sądecki architekt podkreśla, że estetyka reklam i szyldów, zwłaszcza w centrum, pozostawia wiele do życzenia. Zabytkową zabudowę przesłaniają byle jak zawieszone przed laty reklamy, a na szybach, przykuwają wzrok kiczowate naklejki informujące o nieustannych przecenach towaru. Już 40 lat temu Paweł Dygoń próbował walczyć ze szpetotą szyldów na starówce, ale wówczas brakowało regulacji prawnych. ” […]
Estetyka reklam w przestrzeni miejskiej jest regulowana ustawą krajobrazową uchwaloną przez sejm w 2015 roku. „Teraz za ciosem idzie Ryszard Nowak, który przedłożył właśnie do publicznego wglądu projekt uchwały. Można się z nią zapoznać choćby na stronie internetowej miasta. Dokument reguluje warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic i urządzeń reklamowych, wyznacza ich wielkość, standardy i rodzaj materiałów z jakich mogą być wykonane. W mieście nie będzie już fluorescencyjnych kolorów i bylejakości. […]
„Na budynku przedsiębiorca będzie mógł umieścić tylko jeden szyld, chyba, że lokal zajmuje kamienicę narożną. Projekt uchwały rodzi nadzieje, ale też budzi niepokój właścicieli firm. – Liczymy, że przed wdrożeniem konkretnych regulacji prezydent spotka się z nami i będzie chciał poznać również nasze stanowisko, co do konkretnych rozwiązań – mówi Wincenty Żygadło. – Zmiany są potrzebne, ale muszą być wprowadzone z głową. Może się okazać, że przedsiębiorca, który zainwestował niedawno sporo w reklamy i szyldy, wyrzucił pieniądze w błoto, bo zmieniły się wytyczne – obawia się. Rzecznik prezydenta miasta zapewnia, że po wprowadzeniu uchwały przedsiębiorcy będą mieć przynajmniej 12 miesięcy na dostosowanie się do nowych przepisów. W Starym Sączu już od sześciu lat w centrum miasteczka szyldy są ujednolicone. To zachwyca i przyciąga turystów. Tyle, że wymianę sfinansowano ze środków unijnych, a nie portfeli drobnych przedsiębiorców.”
Źródło i więcej na: www.gazetakrakowska.pl