Ciekawą refleksję na temat chaosu reklamowego i jego wpływu na wizerunek miast uzdrowiskowych na przykładzie Ciechocinka opisuje red. Teresa Kudyba na łamach Travel Trends Dziennik Turystyczny. Poniżej cytujemy fragmenty i zachęcamy do lektury całego artykułu.
[…] Wyjątkowa lokalizacja uzdrowisk, nasycenie dobroczynnymi czynnikami przyrodoleczniczymi zobowiązują władze samorządowe, radnych miejskich i stałych mieszkańców do dbałości o przypisaną w definicji rangę. Także ośrodki kultury, rekreacji, biura promocji zobowiązane są do innego niż w „zwykłych” miastach planowania, organizowania, priorytetowego ustalania repertuaru usług. Kurorty – miasta zdrowia – to niejako „własność” państwa, marka narodowa.
Niestety, bardzo często w miastach uzdrowiskowych brakuje zrozumienia i porozumienia na szczeblu miasto-podmioty sanatoryjne. W czasie, gdy polskie miasta, te całkiem zwyczajne, ale silne poprzez działania obywatelskie, gdzie inicjatywy oddolne wspierane są przez dobrych samorządowców, starają się skutecznie “przewietrzyć” tkankę miejską z chaosu reklamowego, przestrzennego czy “dzikiego” handlu, hałasu, to w niektórych uzdrowiskach dzieje się akurat na odwrót.
[…] Miasta, w których już udało się skonstruować w porozumieniu z mieszkańcami, przedsiębiorcami, agencjami reklamowymi i konsekwentnie wprowadzić w życie uchwałę krajobrazową, prezentują dziś dumnie architekturę, elegancję, styl. Wzorem jest Opole, […]. Gdy zniknęły z budynków liczne, szpetne banery, które dotąd ordynarnie zakłócały przekaz, oczom przechodniów ukazał się krajobraz, architektura oraz szyld, czyli poprawnie i proporcjonalnie przedstawiona informacja. – To taki powrót do XIX wieku – reagowali uczestnicy.
Rzeczywiście, gdy spojrzeć na stare pocztówki z wizerunkiem dawnych kurortów, widać, jak pięknie i mądrze były projektowane: w poszanowaniu krajobrazu. Były to z założenia miejsca zakładane w harmonii z naturą. Pacjent miał tu leczyć się, odpoczywać, koić nerwy, a jeśli chciał się też zabawić, to przy właściwie dobranej muzyce, sztuce, towarzystwie […]. Hipokryzją jest poklepywanie się po plecach i chwalenie za ilość sadzonych kwiatów czy fundowanie kolejnych fontann upiększających miasto, jeśli w ich otoczeniu jest tyle hałasu, smrodu spalin, plastikowych banerów, że przepiękne założenia dywanowe przegrywają w tym “konkurencyjnym” towarzystwie.
[…]
Prelegenci zauważyli, że znakomitym przykładem uzdrowiska, które wpisuje się w tendencję “powrotu do przeszłości” i zrozumienia wagi ładu przestrzennego jest właśnie Szczawnica. Choć w centrum miasta brylują jeszcze reklamowe relikty: obklejony supermarket, biuro podróży czy banery nad jezdnią w guście: “Jedzenie na wagę”, już na ulicy Zdrojowej czy Placu Dietla reklam brak, są eleganckie szyldy, wśród których wyraźnie przebija się godnie wyeksponowana informacja o XXVI Międzynarodowym Kongresie Balneologicznym. Zrewitalizowane przez rodzinę Mańkowskich Uzdrowisko wygląda dziś niemal jak za czasów ich dziadka, hrabiego Stadnickiego. Także witacze miejskie, tablice informacyjne to starannie wykonane na drewnianych, ornamentowanych słupach ozdoby tego pienińskiego miasta-uzdrowiska.
Więcej na temat wizerunek miast uzdrowiskowych u źródła: ttg.com.pl